sobota, 22 listopada 2014

Lwy i Porwanie CD

Ciąg dalszy ....

Lwy rzuciły się w pogoń za naszymi wilkami. Niestety zapędziły ich w ślepą uliczkę i porwały do lochów.
Celi pilnował.. wcale nie taki wielki i groźny lew. Karu stał odwrócony do ściany użalając się nad sobą, Sayona przeklinała się w myślach.... Jednak Khumba i Twyla byli dobrej myśli i obmyślali plan ucieczki.
Wzdrygnęli się nagle wszyscy bo do krat podszedł inny lew, groźniejszy niż ten co stał na straży.
- Ty będziesz pierwsza - powiedział niskim głosem do Twyli i pokazał linę, na której wciąż była zeschnięta krew. Alfa spojrzała na linę i przełknęła ślinę.
Odszedł ze śmiechem na ustach. Do krat zaś podszedł ten nie groźny lew.
- Ej, słuchajcie..... Nie jestem z nimi, trzymam z Wami - szepnął do wilków, które podeszły w tym samym momencie do niego.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie próbujesz nas oszukać ?! - wyrwał do niego szeptem Karu.
- Proszę uwierzcie.. kiedyś się im sprzeczyłem, w jakiejś sprawie... odebrali mi rodzinę... odebrali mi szczęście, dom... kazali mi do końca mojego żywota pilnować cel. Chcę się odgryźć , a potem uciec...
- Nie wierzę Ci ! - ryknął szeptem ponownie Karu.
- My się nim zajmiemy  - rzekła z uśmiechem Twyla i razem z resztą odciągnęła Karu na drugi koniec celi.
- Co ty robisz ? On naprawd chce nam pomóc ! - tłumaczyła mu Sayona.
- No.... no dobrze... Ale będę go pilnować !
Lew zaczął z nimi współpracować. Zdobył klucz i uwolnił. Wymknęli się tajemnym korytarzem, a potem znów przez jeziorko.
- Dziękujemy Ci bardzo - kiwnęłą głową Twyla - napewno się odwdzięczymy.
- W sumie mógłbym Wam jeszcze pomóc, znam wszystkie plany Setha i jego obsady
- Świetnie, my pomożemy Ci się odgryźć na nich ! Ale najpierw trzeba iść do Watahy i ogłosić.. chwila, jeszcze nawet się sobie nie przedstawiliśmy, jestem Twyla
- Karu
-Sayona
- Khumba
- Miło mi poznać, jestem Mendigo - odrzekł lew.


                                                        *         *          *


- Oto jest wilcza skała - wskazał Khumba na ogromny głaz, na którego szczycie stała Nala.
Doszli na samą górę.
- AAAAaaa lew na naszym terenie ! - wykrzyknęła Nala, gdy ujrzała Mendiga, ale Twyla szybko jej wytłumaczyła jak on się tu znalazł i po co z nimi jest.
- No dobrze... idę wszystko wyjaśnić Kovu...

                                                         *      *      *
- A więc masz takie informacje, które by się nam przydały ? Przedstwa mi je proszę...
- No więc... Seth chce zdobyć Wasz klejnot życia ze świątyni, ponieważ legenda mówi, że Szamanka I była wilkiem więc potrzebny jest klejnot wilków, po to by przywołać Żaber Zwłoka z opuszczonego zamku !
- To okropne !- krzyknęła Nala.
- Trzeba zatrudnić więcej strażników świątyni i ostrzec Szamankę  !
Amber została wysłana do Szamanki. Niestety gdy tam dobiegła, Szamanki nie było. Cały domek zniszczony, w środku nikogo, na ścianach zadrapania, jedna wielka masakra.
Wilczyca wróciła ze smutkiem do watahy i poinformowała ich.
- To na  pewno  lwy ! - wykrzyczał Mendigo.
- Trzeba .. - zaczął ale nie dokończył Kovu, bo przerwała mu Kassidy.
- LWY ZABRAŁY KLEJNOT ! - wydarła się spanikowana.
- Co ?!!!! Jak Wy pilnujecie tej świątyni ? Szybko w pogoń ! Pogotowie bojowe i wszytskie wilki, które chcą oprócz omeg, stawiają się pod bramą ! No i oczywiście oprócz Kany !

                                                               CDN...

piątek, 21 listopada 2014

Lwy i Porwanie

Pogoda tego dnia nie była zbyt przyjemna... Szamanka od rana biegała po chatce z takim obłędem w oczach... wiedziała, że coś się stanie. Coś niebezpiecznego... coś co spowoduje nieszczęście...
- Wiatr chce mi coś powiedzieć.... tylko ja nie wiem co ... - mówiła do siebie ze smutkiem.
W tym czasie na łące polowań Kassidy i Karu namierzyli smakowitego łosia. Ustawili się do ataku i.... już prawie by go mieli gdyby nie ... lwy z południa.Napadły łosia i obdarły ze skóry, a jednym ruchem połknęły.
- Nigdy nie pojawiały się w tych strefach ! Co robimy ?! - Kassidy zaczęła panikować, takiej sytuacji jeszcze nie było... Lwy nie zapuszczały się w te strony od czasów wojny między wilkami a lwami , która odbyła się pięćset siedemdziesiąt trzy lat temu. Z resztą lwy na swoich terenach miały o wiele smaczniejsze kąski ... byki, żubry , bizony, krowy, dziki... nie było potrzeby zabierać wilkom ich porcji skoro i tak nie mają wiele - sarny, kozice i bardzo rzadko łosie. Więc jak juz mówiłam - nie było potrzeby ich napadać.
- Nie mam pojęcia co one tu robią, lepiej uciekajmy, powiadommy Nalę i Kovu ! Skąd mamy mieć pewność , że przyszły tylko po jedzenie ! - krzyknął i pobiegł w stronę bramy, za którą znajdowała się siedziba wilków z Watahy.
- Znowuż , z tego jakaż wojna będzie... - szepnęła cicho do siebie ze smutkiem Kassidy i pobiegła za Karu.

                                                                       *   *   *

- Co ? Lwy ? Tutaj ? Kovu !... Kovu ! - spanikowana Nala krzyczała na władcę, który spał spokojnie, ale teraz został oblany wiadrem wody.
- Co ? Co się stało ? Co ? Dlaczego ? Czemu ja jestem mokry ? CO ? Gdzie ? jak ? o co chodzi ? - rozbudzony Kovu zerwał się na nogi i zaczął piszczeć jak mała dziewczynka , a gdy zobaczył , że jego poddani są obok, i dziwnie się na niego patrzą, otrząsnął się i stanął dumnie.
- Spokojnie. Nala, co się dzieje ? - zapytał.
- Co się dzieje ? Ty się pytasz co się dzieje ? Świat się chwieje ! Lwy ! 
- Co ? Jak to ? Tutaj ? 
- Oni Ci wszystko opowiedzą ... - powiedział i skinęła głową na wilki stojące obok.
- A więc tak. Byliśmy z Karu na łące , na naszym terenie. Upatrzyliśmy łosia. Szykowaliśmy się do skoku, a wtedy one, wyskoczyły zza pagórka i rzuciły się na łosia, roztargały i w ogóle. Potem przyszliśmy tu... A jeśli z tego będzie wojna ? - zapytała z niepokojem w głosie Kassidy.
- Miejmy nadzieję, że nie. Roxy ! - krzyknął Kovu.
- Tak panie ? Melduję się ! - Roxy była posłannikiem władców, tak jak Hermes był posłannikiem Zeusa i Hery.
- Zatrąb na alarm i dostarcz mi kilka szpiegów 
- Robi się...



                                                                  *   *   *

Szpiedzy stawili się na wezwanie :
- Sayona,Khumba,Karu i Twyla byli gotowi ruszyć na misję , w której zbadają sytuację z lwami.
Wyruszyli. Szli bardzo długo , aż doszli do bramy , którą zabarykadowane było schronienie lwów.
- Brama otoczona , nie damy rady od frontu, jest nas za mało... - powiedział Khumba, zerkając na jeziorko w pobliżu bramy.
- Twyla, wskoczysz do jeziorka, dasz radę wykopać otwór dzięki , któremu przedostaniemy się to drugiego jeziorka po drugiej stronie ogrodzenia ?
- Tak, ale nie wiem , w którą stronę kopać, nie wiem gdzie to jeziorko..
- Ja cię pokieruję, znam te ziemię na pamięć.... Wszyscy popłyniecie za nami ok ?
- Jasne - odpowiedzieli pozostali.
stało się. Przedostali się. Wykonali potem parę manewrów , kilka kroków i tak oto znaleźli się w sali obrad lwów. Schowali się za pewną skałą i podsłuchiwali drapieżników.
- A więc, byliście na ich ziemiach ? - zapytał jeden.
- Oczywiście. Straszna biedota. Same łosie. W sumie tylko jeden - odpowiedział drugi.
- Czy ktoś Was widział ? 
- Zapewne nie... byliśmy przbiegli i cisi jak mysze...
- A macie klejnot ?
- Niestety, nie dostaliśmy się do świątyni...
- Co ? To ja Wam poświęcam najważniejszą misję , a wy tak mi się odpłacacie ? Bez tego klejnotu nie wcielimy w życie mojego planu ! Uuuh ! Wy półgłówki ! Durnie ! Zabrać ich !...
- Co oni chcą nasz klejnot życia ?! - powiedziała troche za głośno Sayona i tak właśnie zdradziła ich kryjówkę. Podzszedł do nich jeden lew.
- Wilki !!!! 


                 CDN ....

Przeprosiny ode mnie :)

Wybaczcie mi proszę to , że tak długi czas nie pisałam.. nauka ...szkoła zero czasu...
Postaram się to nadrobić.
Oczywiście nie będę opisywac minionych świąt, bo za długo by mi to zajęło..
po prostu idę do przodu :)
Zapraszam <3


SheWolf